Autor: Orhan Pamuk
Tytuł oryginalny: Beyaz Kale
Liczba stron: 220
Wydana przez: Wydawnictwo Literackie
Nota wydawcy:
XVII wiek. Młody Wenecjanin, schwytany przez piratów i sprzedany na targu niewolników, trafia pod dach stambulskiego uczonego. Szybko okazuje się, że zdumiewająco podobni fizycznie, pan i niewolnik mają także wspólne pasje i zainteresowania. Na prośbę Hodży, przekonanego o wyższości europejskiego wykształcenia, Wenecjanin opowiada mu o zachodniej sztuce, nauce i technologii. Role mistrza i ucznia nieraz się jednak odwrócą, a wiedza obu zostanie wykorzystana przez sułtana podczas wojny z Polską. Otrzymają zlecenie zbudowania fantastycznej machiny wojennej...
Książka ta prawdopodobnie nigdy nie trafiłaby w moje ręce gdybym najpierw przeczytał jej recenzje. Nie są one pochlebne. Widocznie recenzenci zapominają że jest ona trzecią powieścią młodego jeszcze autora. Gdybym czytał ją z myślą że jest to książka noblisty nie dałbym jej więcej niż 3,5. Na szczęście nie popełniłem tego błędu.
Historia w niej opowiedziana z początku wydaje się prosta. Oto młody wenecjanin zostaje uprowadzony przez turecki statek i sprzedany jako niewolnik. Trafia on na dwór paszy jako swoista "małpka na pokaz". Spotyka tam człowieka który z wygląda zupełnie jak swoje odbicie w lustrze. Postać ta każe zwać się Hodżą. Nasz bohater staje się jego obiektem zainteresowania. Od tego momentu zaczyna się wszystko wikłać i supłać. Hodża i wenecjanin rozpoczynają wspólna pracę polegająca na wzajemnym zrozumieniu swoich kultur.
Przez całą książkę przewija się motyw lustrzanego odbicia. Bohaterowie powoli zatracają swoja osobowość stając się swoim towarzyszem. Hodża gubi zwyczaje tureckie mówi coraz śmielej o nikłej sile Turcji; wenecjanin zaś, początkowo planujący ucieczkę i sprzeciwiający się wpływowi wschodu, nabiera cech charakterystycznych dla tych terenów i traci zainteresowanie swoim dawnym życiem. Pod koniec powieści ich osobowości stoją na głowie. Już nic nie jest takie jakie zastaliśmy na początku.
Po przeczytaniu tej książki proponuje postawić sobie pytanie: Co dominuje w tej powieści umiłowanie wschodu czy zachodu?
Moja ocena: 5/6
Ani Wschodu, ani Zachodu. Dominuje umiłowanie innego świata (zależnie od punktu widzenia czytelnika będzie to Wschód albo Zachód), innej kultury, innej osoby. Z tej afirmacji obcości rodzi się, tak lubiany przeze mnie, motyw sobowtóra.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie, jako że moje myśli zawsze układają się w okołoliteraturowe dygresje, przywołać fragment innego utworu dot. motywu sobowtóra: "Olbrzymie zwierciadło - tak mi się wydało w mym popłochu - spiętrzyło się tam, gdziem poprzednio ani znaku po temu nie widział, i ponieważ, zdjęty przerażeniem, szedłem ku temu zwierciadłu, własne moje odbicie, z twarzą wszakże pobladłą i od krwi plamistą, szło ku mnie na spotkanie krokiem słabym i chwiejnym.(...)To - wróg mój, to Wilson trwał przede mną w swej agonii.(...)W jego tak znamiennej a osobliwej twarzy - i w jego stroju - każdy rys, każda nitka - była moja, był mój! Był to - bezwzględny tryumf tożsamości!" (Poe, "William Wilson").
Cieszę się, że powstał nowy blog z recenzjami; tych nigdy zbyt mało. Powodzenia w blogowaniu.
Wytrwałości i duuuużo ciekawych książek do podzielenia się wrażeniami tutaj życzę.:)))
OdpowiedzUsuńDziękuje za życzenia i cieszę się że ktoś mnie czyta.
OdpowiedzUsuńA i oczywiście wesołych świąt życzę
▒____________▒
_▒▒▒__________▒▒
▒▒░▒________▒░▒
▒▒░▒▒_____▒▒░▒
▒▒░░▒____▒▒░ ▒
▒░░░▒___▒▒░░▒
▒░░░▒__▒▒░░▒
▒░░ ▒__▒░▒▒░▒
▒▒░▒__▒▒▒░▒▒
_▒░░░░░░░░▒▒
__▒▒░░░░░░░▒▒
__▒▒░░░░░░░ ▒
__▒░(◒░░░░░(◒ ▒▒▒▒
_▒░░░░░░░░░ ▒░░░░▒
_▒░░░░;░░░;░░▒░░░░░▒
_▒▒░░░;█ █;░▒▒░░░░░░▒
▒░▒▒░░""█"░▒▒░░░░░░░▒_▒
▒░░░▒░░░░▒░░░░▒░░░▒ ▒░
▒▒░░░▒▒▒▒░░░░▒░░░▒▒░▒
▒░░░░░░░░░░░▒▒░░░░▒░▒
▒▒░░░░░░░▒░▒▒░░░░░▒░▒
_▒▒░▒▒░░░▒░▒░░░░░░▒░▒
__▒▒░▒▒░░▒░ ▒░░░░░▒░▒
__▒▒░░▒░░▒░░▒░░░░░▒▒
__▒▒░▒▒░▒░░░ ▒░▒▒░░▒
_▒░░░▒░▒░▒░░▒▒▒▒▒▒
▒▒░▒░▒▒XX▒▒▒▒▒▒
_▒▒▒▒▒▒▒▒▒